Zdradzeni
39,90 zł
Nie jesteśmy mordercami, tylko żołnierzami – powtarzali podczas śledztwa oskarżeni o ludobójstwo żołnierze.
Jednak śledczy już wtedy, bez wyroku sądu, wiedzieli swoje. Nie słuchali wyjaśnień. Nie chcieli zrozumieć, co chcą im przekazać żołnierze, gdy opowiadają o wojnie partyzanckiej, talibach, niesprawnym sprzęcie, który dostali, braku rozpoznania wywiadowczego. Mur niechęci po stronie zespołu wojskowych prokuratorów stawał się coraz grubszy. A żołnierze znaleźli się w pułapce, którą jeszcze w Afganistanie zastawiły na nich służby. Po trwającym wiele lat procesie sąd wreszcie uznał, że ostrzał afgańskiej wioski to był tragiczny w skutkach wypadek, nikt celowo nie chciał zabić mieszkańców małej afgańskiej osady.
Żołnierzy rzucono na pożarcie politycznej machiny po to, by ukryć niekompetencję i błędy decydentów:
Bez odpowiedniej broni i sprzętu
– Nie widzisz, że to złom? Jeżdżące trumny – tak jeden z żołnierzy określił auta, które dostali od Amerykanów. Nieopancerzone hummery, zacinająca się broń, brak zestawów noktowizyjnych – to tylko początek listy braków pierwszej zmiany polskich żołnierzy wysłanych na wojnę w Afganistanie.
Bez rozpoznania wywiadowczego
Antoni Macierewicz rozwiązał WSI, ale nie był w stanie zorganizować nowych służb. Wojskowe służby specjalne, odpowiedzialne za ochronę wywiadowczą i kontrwywiadowczą, zapewnienie tajnej łączności i obiegu dokumentów z NATO nie były w stanie wypełniać obowiązków.
Bez ograniczeń operacyjnych
Żołnierzy wysłano na misję bez żadnych ograniczeń operacyjnych. Na przykład Niemcy zastrzegli, że ich żołnierze nie będą działać w nocy i na określonej wysokości. A nasi żołnierze bez wynegocjowanych ograniczeń mogli być używani, i byli, do najtrudniejszych zadań bojowych.